sobota, 3 listopada 2012

Trochę krwi, trochę science fiction i voila!


Hello! Z miejsca przepraszam, za tak długą nieobecność jeśli ktokolwiek czyta te moje wypociny. Niestety wszystko co dobre musi się skończyć a w tym przypadku mam na myśli wakacje. One się kończą a zaczynają się studia, które w moim przypadku oznaczają mało czasu na przyjemności. Lecz nie smućcie się rodacy! Oglądam! Ale nie czytam, bo czytania mam dużo na te moje piękne przedmioty. W każdym bądź razie zaczął się listopad. Mam w zwyczaju świętować Halloween, poprzez oglądanie horrorów. Dużo ich nie obejrzałam, bo najzwyczajniej w świecie padłam po cudownej 4 godzinnej podróży z Lublina do Przeworska. Narazie zajmę się jednym z filmów, które obejrzałam a bardzo mnie zaskoczyły.

Znacie te filmy o nastolatkach, które sobie gdzieś wyjeżdżają, piją i nagle pojawia się morderca i zabija ich po kolei? Ten film może się wydawać powtórką z rozrywki. Nic bardziej mylnego! Twórcy "Avengersów" zaserwowali nam niezłą ucztę - mamy tutaj wszelkiego rodzaju strachy. Wielu ludzi doszukuje się nawiązań do innych horrorów i przyznam, że znalazłoby się ich trochę (m.in. "Hellraiser", "Teksańska Masakra Piłą Mechaniczną" and so on, and so forth). Wszystko to pięknie przypomina mi filmy science fiction a także "Mgłę" na podstawie Stephena Kinga. Co jest rzeczywistością a co jest fikcją? Świat przedstawiony w tym filmie nie ma żadnych barier, pod sam koniec filmu krew leje się strumieniami. Niby coś co możemy odnaleźć w wielu dzisiejszych filmach, jednakże ten film ma swój urok. Co się na niego składa? Głównie sam pomysł - niczym w Big Brotherze, bohaterowie są obserwowani, ba nawet odbywają się zakłady dotyczące śmierci poszczególnych osób. Szeroka gama "strachów" od krokodyli do zjaw, czego duża zapragnie. No i zakończenie. Film, o którym było głośno a mnie wydaje się być niedoceniony (ocena na filmwebie). Dziś prawdziwych horrorów komediowych już nie ma, a dla mnie taki właśnie jest ten film i lubię go, bardzo.
Jeśli chodzi o obsadę to na owacje zasługuje aktor grający Marty'ego - najzabawniejsza i najsympatyczniejsza postać, reszta jest wyblakła. No i oczywiście nie można zapomnieć o Sigourney Weaver. Żeby film się sprzedał twórcy zatrudnili znanego nam Thora, który zagrał typowego amerykańskiego głupka.

Ogółem film warty zobaczenia, chociażby żeby samemu sobie wyrobić zdanie i zobaczyć co jeszcze można wymyśleć. W dzisiejszych czasach każdy film kopiuje znane juz motywy albo po prostu jest remakiem a tu bang, jednak da się być kreatywnym. Brawa za scenariusz! Oceniam go na 7, bo jednak parę rzeczy bym zmieniła. Mimo wszystko bardzo miło będę go wspominać i na pewno będę go polecać.

7/10

wtorek, 4 września 2012

Zobacz jak rodzi się strach.


Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią oto moje trzy grosze na temat najnowszych wersji "TCM".
Zamiast opisywać fabułę dodam, że została ciekawie rozbudowana. Film rozpoczyna się jako relacja policjii z miejsca zbrodni, co nadaje temu świetny klimat. Dowiadujemy się więcej o członkach rodziny Hewittów (w poprzednich wersjach nosili nazwisko Sawyer), którzy zostali trochę 'zremasterowani' - mamy dziadka, jednak nie ma on (jeszcze) 100 lat, jest także jeszcze bardziej pokręcony szeryf i mały brat Leatherface'a, trochę zdziczały. Hewittowie nie jedzą swych ofiar, są za to jeszcze bardziej okrutni. Nie przedstawiono tutaj słynnej sceny kolacji.
Twórcy postanowili pokazać bardziej" uczłowiecznić" naszego głównego bohatera. Nie jest on półgłówkiem, który tnie wszystko co się rusza piłą mechaniczną i później to zjada. Jego zachowanie ma związek z przeżyciami w dzieciństwie. Ten wątek sprawia, że zło jest nam bliższe niż kiedykolwiek było. W końcu Leatherfacem może być każdy kto przeżył coś strasznego w swoim życiu. Jak daleko jest w stanie posunąć się człowiek? Takie pytanie zawsze zadaję sobie, gdy oglądam filmy o mordercach. Po wielu nocach spędzonych na czytaniu o tych prawdziwych zabójcach mogę powiedzieć tylko tyle: dalej niż nam się wydaje.
Wracając do filmu, mamy tu do czynienia z prawdziwą masakrą. Więcej gore sprawia, że miłośnicy tego gatunku lubią tą wersję. Także krew się leje, są makabryczne sceny. Tego brakowało wcześniejszym częściom.
Co najbardziej mi się podobało? Wszystko opisane wyżej. Jest to zdecydowanie mój ulubiony film. Jak już wspominałam kiedyś mnie przeraził, dlatego mam do niego sentyment. Ma duszny, mroczny klimat, którego brakuje wielu filmom. Brawa dla R. Lee Ermeya, który przekonywująco zagrał szeryfa, brr...

10/10


W 2006 roku powstała kolejna część nawiązująca do tej z 2003 roku. Wiele się wyjaśnia, m.in. dlaczego Monty jeździ na wózku. Atmosfera jest gęsta a klimat nadal taki jak w poprzedniej wersji. Film ukazuje nam dzieciństwo Leatherface'a, a później jak zwykle wyżywa się on na nastolatkach. Jest on również brutalny tak jak jego poprzednik (co mi się akurat podoba). Końcówka jest trochę rozczarowująca ale wielbiciele TCM Marcusa Nispela się nie zawiodą :)

9/10



Pisząc o "Teksańskiej" nie w sposób wspomnieć o tym co sprawiło, że powstał ten film. Kiedyś czytałam, że stał sobie któregoś dnia w sklepie w ogromnej kolejce. Tak bardzo go to zdenerwowało, że jak spojrzał na stojącą nieopodal piłę mechaniczną to miał ochotę tych wszystkich ludzi wymordować nią. I tak wpadł na pomysł tego filmu. Jednak chyba najczęściej wspominana jest historia Eda Geina. Dlatego też na plakatach filmu pojawiają się opisy, że jest on na faktach autentycznych. Nic bardziej mylnego. Ed Gein pochodzi z Plainfield. Wychowywała go tylko matka, która była wierną katoliczką aż do przesady. Wmawiała swojej dwójce synów, że kobiety to zło. Mały Ed rósł przekonany, że to co mówi jego matka jest prawdą. Wyrósł na dziwaka, jednak nikomu nie robił krzywdy. Kobiety fascynowały go (szczególnie dlatego, że matka była dla niego bożyszczem) do tego stopnia, że po zabiciu dwóch dziewczyn robił z ich ciał "przebrania", w których później tańczył przed domem. Potrafił także zrobić różne naczynia i meble z ludzkich kości. Cała sprawa wyszła na jaw, gdy zaprosił młodego chłopca do siebie do domu i pokazał mu półkę pełną ludzkich głów. Twierdził, że to ofiary Apaczów. Chłopiec opowiedział o tym ludziom. Początkowo nie wierzyli, lecz po zniknięciu dwóch młodych dziewczyn zainteresowano się Edem. To co zobaczyła policja po wejściu do jego domu jest szokujące - wspomniane wcześniej meble i naczynia, rozkładające się zwłoki i maski z ludzkiej skóry. Eda uznano za niepoczytalnego i do końca życia znajdował się w szpitalu psychiatrycznym. Był spokojny, lecz nie minęło mu jego zafascynowanie kobietami.


Jeśli kogoś zafascynowała historia Eda, to polecam film "Deranged" z 1974 roku. Jest trochę podkoloryzowany ale też ma świetny klimat. Idealnie pokazuje życie zdziczałego mordercy. Nie ma tutaj sceny gore ale za to mamy scenę kolacji tak jak w TCM. Miejscami jest to nawet czarna komedia. Polecam szczególnie fanom biografii seryjnych morderców.

10/10


poniedziałek, 3 września 2012

The Saw is family.


Odkąd jako dziecko dowiedziałam się o tym filmie zawsze przerażała mnie wizja mordercy z piłą mechaniczną. Do momentu obejrzenia pierwszej części z 1974..
Debiut Tobe'a Hoopera, film kultowy itp itd. Ok rozumiem, kiedyś może robił wrażenie.Chociaż zdaje mi się, że nawet jakbym miała być Michaelem J. Foxem i podróżować w czasie to i tak w żadnej dekadzie ten film nie zrobiłby na mnie wrażenia. Spowodował tylko śmiech, z pogardą.
Na obrzeżach Teksasu grasuje rodzina kanibali, z których najbardziej rozpoznawalny jest człowiek noszący maskę zrobioną z ludzkej skóry, stąd jego pseudonim - Leatherface.Oprócz niego mamy do czynienia z jego bratem (Gall Anonim), szeryfem i dziadkiem.
Przyznam się bez bicia najpierw obejrzałam wersję z 2003 roku. Miałam wtedy 14 lat i do tej pory oglądałam filmy o różnych stworach. Tym razem zło nabrało formy ludzkiej i powiem szczerze, że nieźle się przestraszyłam na tym filmie. Od tamtej pory nic juz mnie tak nie przestraszyło.
Ten fakt ma znaczenie dla mojej oceny pierwowzoru. Niby mamy dobrą ciężką atmosferę (chociaż była gęstsza w wersji z 2003 roku), ciekawy pomysł no ale jednak coś kurcze jest nie tak. O tyle o ile scena z autostopowiczem jest trochę straszna, to reszta filmu wcale mnie nie przeraziła. Najśmieszniejsze było dla mnie jak Leatherface biegał za Sally a ona walnęła głową o konar, komedia! Człowiek nie może doczekać się, aż ten film się skończy. Całkowicie niezrozumiała jest "scena obiadowa" z białym jak kreda dziadkiem. No i na koniec Leatherface tańczy niczym Maserak, tylko że z piłą mechaniczną. Reasumując, film jest dla mnie nieporozumieniem, chociaż bardzo bym chciała lubić ten kultowy horror. Nie da rady.

1/10



Tobe Hooper przypomniał sobie po 12 latach o tej znanej już rodzince. Dzisiaj obejrzałam w końcu tą część.
Dwóch głupków wybiera się na imprezę do Teksasu, lecz po drodze spotykają Leatherface'a, który zrównuje ich z ziemią. Świadkiem tej zbrodni jest radiowa reporterka, do której ta dwójka młodych ludzi zadzwoniła celem żartu. Całość zostaje nagrana. Pani dziennikarka kontaktuje się z miejscowym szeryfem, którego wciąż nurtuje sprawa sprzed 12 lat.
Tutaj mamy przynajmniej FABUŁĘ, coś więcej niż fakt, że ktoś morduje i pożera ludzi. Film zaczyna się naprawde świetnie. Są niektóre bezsensowne sceny m.in.: jak podniecony Leatherface gładzi nogę dziewczyny piłą mechaniczną albo ogólnie jak bardzo uległy jest wobec niej. Musimy jednak pamiętać, że to jest nie tylko horror, lecz wg zamierzenia Hoopera ma mieć także elementy komedii. Ok Tobe, wybaczam ci to po tak tragicznej jedynce.
W tej części zagrał świetny i znany fanom horrorów Bill Mosley ("Dom 1000 trupów", "Bękarty diabła"). Jego Top Chop świetnie wpasował się w klimat i był zabawny. Parę razy nawet się można przestraszyć jak Leatherface nagle wyskakuje z piłą mechaniczną. Za całkiem miło spędzony czas:

7/10


Teraz moja ulubiona część, z tych starszych. Jak zwykle ludzie jadący gdzieś zostają zaatakowani przez rodzinkę. Uwielbiam Texa, którego zagrał Viggo Mortensen. Byłam bardzo ciekawa jak zagra świra. Trzeba przyznać, że udało mu się to, jest przekonywujący. Ta częśc nie jest stylizowana na czarny humor chociaż parę śmiesznych elementów by się znalazło. Jednak jest bardziej klimatyczna od dwójki. WRESZCIE JAKIEŚ NORMALNE SCENY POŚCIGU. Polecam z ręką na sercu jest to najlepsza część, nie nakręcona przez Tobe'a a przez Jeffa Burra. Kolejnym plusem jest także muzyka. Uważam, że ta odsłona "Teksańskiej.." jest najbardziej niedoceniona.

8/10


Po raz czwarty nastolatki padają ofiarami świrów. Ta część miała być parodią. Nie mam nic przeciwko prześmiewczym filmom jeśli mnie śmieszy. Ten film jest mega pomyłką, nie masakrą lecz tragedią! Odradzam  sięganie po tą częśc, nie znam jej entuzjastów. Zresztą ocena na filmwebie - 3,7 mówi sama przez siebie. Jedyną ciekawą rzecza w tym filmie są początkujący Matthew McConaughey i Renee Zellwelger. Ale niech pozostaną tylko ciekawostką.

1/10 dno dna.

W następnej notce zajmę się nowszymi wersjami "Teksańskiej..", ahoj! :)

niedziela, 2 września 2012

Nikt z nas nie wie, ile nam zostało. I dlatego musimy sprawić, by każdy dzień miał znaczenie.



Zamierzam podkreślać zawsze jedną rzecz przy ocenianiu każdego serialu - najbardziej epicki jest dla mnie LOST i to on jest dla mnie po prostu serialem idealnym. Niedawno skończyłam oglądanie (z bólem) "Sześćiu stóp pod ziemią". Bardzo rzadko to mówię/piszę - stawiam go w czołówce epickich seriali zaraz obok Losta. Dlaczego? Zamierzam to dziś wyjaśnić. No ale najpierw kilka słów o tym czym się zajmujemy.
Nathaniel Fisher jest właścicielem domu pogrzebowego. Ma dużą rodzinę - dwóch synów i córkę. Po jego śmierci wraca długo niewidziany pierworodny Nate i przejmuje interes razem ze swoim bratem Davidem. I tak oto zaczynamy przygodę ze specyficzną rodziną Fisherów. Za co ich kocham?
Przede wszystkim za to jak są przedstawieni bohaterowie. Nie spływają z nich tony makijażu, ich wygląd jest realny. Pozwala to bardziej zidentyfikować się z nimi.
Każdy jest popieprzony na swój sposób. Tak jak w życiu - mamy różne przyzwyczajenia, odchyły do normy. Dlatego też niektóre sceny, które nie są zbyt realne wcale mnie nie odstraszają. Moja wyobraźnia podsuwa mi różne obrazy, i got used to it :)
Serial uczy nas szanować życie. Każdy odcinek zaczyna się czyjąś śmiercią, poza tym mamy do czynienia z pracownikami domu pogrzebowego. Kiedy zaczynałam oglądać ten serial jeszcze bolała mnie śmierć bliskiej osoby. Powiem szczerze, że ten serial nauczył mnie radzić sobie z tęsknotą do zmarłych.

Pokochałam postać Nate'a. A jest on bardzo specyficzny. Podoba mi się jego zaradność, to że skończył studia a później podróżował po Europie. Uwielbiam jego cytaty. Jeden z nich to tytuł tej notki.
Jeśli chodzi o ulubione sezony to jest to zdecydowanie 1 i 3. Pierwszy za to, że z każdym odcinkiem poznawałam tą pokręconą rodzinkę a trzeci za ciekawy wątek związany z Lisą (której nienawidzę). Jeśli miałabym wybrac ulubiony odcinek to zdecydowanie byłby ten, w którym Nate omyłkowo wziął LSD.
Michael C. Hall również świetnie się spisał. Brawurowo zagrał geja, za tę rolę lubię go jeszcze bardziej niż po "Dexterze".
Reasumując jest to świetny, inteligentny i ponadczasowy serial. Jednak nie jest on dla wszystkich. Niektórych mogą zgorszyć sceny sexu homo lub hetero (to produkcja HBO deal with it!) lub mogą uważać niektóre wątki za po prostu głupie. Jednak polecam ogromnie, ten serial będzie w moim sercu, zawsze. Na koniec jeszcze jeden cytat i piosenka z finałowego odcinka.

10/10




Tracy Montrose: Dlaczego ludzie umierają?
Nate Fisher: By uczynić życie ważnym.









sobota, 1 września 2012

Nowozelandzka masakra kosiarką spalinową.


Kocham horrory, po prostu je uwielbiam. Do tego filmu zabierałam się już chwilę i zawsze było jakieś ale. Korzystając z długiego konta premium na kinomaniaku postanowiłam obejrzeć zaległe filmy i wczoraj padło właśnie na ten film. NIE ŻAŁUJĘ WYBORU!
Zoolodzy sprowadzają do Nowej Zelandii nowy gatunek zwierzęcia - szczuromałpę. Podczas wizyty w zoo matka Lionela (głównego bohatera) zostaje przez nią ugryziona. Co w skutku okazuje się tak fatalne, że staję się ona..zombie. Umarlaków przybywa a walczy z nimi wspomniany wcześniej Lionel.
Jest to horror ale także komedia. I właśnie te komediowe wstawki uwielbiam w tym filmie najbardziej. A jest to mój ulubiony typ humoru - absurdalny. Matka głównego bohatera po zamianie w zombie zjada psa jego ukochanej:
-Twoja matka zjadła mojego psa!- krzyczy roztrzęsiona Paquita (ukochana naszego protagonisty)
- Ale niecałego! - odpowiada Lionel.
Mistrzowska jest także scena, w której bohater wybiera się na plac zabaw z dzieckiem zombie - epickość.
Nie mam nic przeciwko filmom klasy b, dlatego niektóre efekty (przerośnięta matka Lionela) mi nie przeszkadzały, wręcz bawiły jeszcze bardziej. Musicie także wiedzieć, że kocham gore, także hektolitry krwi mnie zadowoliły.
Jest scena, którą zapamiętam i będę lubić do końca życia. A mianowicie chodzi mi o zabijanie zombiaków kosiarką.

Istna masakra! Film powstał w 1992 roku, jednak nawiązuje do wcześniejszych horrorów. Jest zdecydowanym klasykiem, którego polecam wszystkim fanom gatunku. Do tej pory obejrzałam kilka kultowych horrorów, nie wszystkie przypadły mi do gustu (Halloween, Teksańska masakra z 1974) ale ten stał się z miejsca moim ulubionym.

9/10

Revenge is sweeter than you ever were.


"Revenge" to nowość ABC z jesieni 2011 roku. Zachęcona dobrymi opiniami i tym, że serial został przedłużony postanowiłam obejrzeć pilota tego serialu.
Emily Thorne przybywa do Hamptons i tam rozpoczyna nowe życie. Nikt jednak nie wie jaką skrywa tajemnicę - a jest nią chęć zemsty na ludziach, którzy skrzywdzili jej ojca.
Dobry motyw jest, wykonanie też niczego sobie. Serial trzyma nas w napięciu, Emily powoli eliminuje swoich wrogów. Jednak okazuje się, że to coś więcej niż elita Hamptones. Czy ta młoda dziewczyna sobie z tym poradzi? I czy możemy powiedzieć to samo o scenarzystach?
Jak o tym myślę to od razu przypomina mi się serial "Prison Break", tak bardzo początkowo kochany przez masy (trzeba przyznać, że mieli dobry pomysł) a później znienawidzony (jeśli chodzi o fabułę kolejnych sezonów to aż się ciśnie na usta-  fuck logic). Tam też początkowo przeszkodą było więzienie a doszło do tego, że później mieliśmy do czynienia z Firmą. Trzymam kciuki, żeby "Revenge" nie podzieliło losu swego poprzednika.
Ogólnie rzecz biorąc to bardzo dobry serial. Mamy suspence, mamy ładnych ludzi. Czasami gra głównej aktorki może denerwować ale da się to przeżyć. All in all, wszystko będzie dobrze byle nie zrobili z tego Mody na Sukces i zakończyli serial na 2 albo maksymalnie 3 sezonie. POLECAM

9/10

piątek, 31 sierpnia 2012

5 sezon True Blood za nami.


Z okazji blogowego święta - NOWA NOTKA! Oj trochę mi się uzbierało rzeczy do oceniania ale zacznijmy od zakończenia 5 sezonu "Czystej Krwi". SPOILER ALERT.
Po świetnym 4 sezonie moje oczekiwanie co do najnowszych odcinków było wysokie. Gdzieś tak do 5 odcinka wszystko mi się podobało. Później już scenarzyści zaczęli mieszać w fabule jak czarownice w kotle.
Cała sprawa z Lilith wcale mi się nie podobała, ale pewnie męska część widowni cieszyła się na widok nagiej kobiety. Wampirom zaczęło odbijać - ok fajny motyw ale to co widziałam na ekranie wcale mnie nie poruszyło. Bardzo szkoda mi przyjaźni Jasona z Hoytem. Bubba był bardzo fajną i zabawną postacią ale scenarzyści postanowili się go pozbyć. A SZKODA. Jak zwykle nie zawiódł mnie Lafayette, który teraz został naczelnym wróżbitą Bon Temps. Co więcej, jego denerwująca kuzynka stała się nawet do zniesienia! Chociaż oglądając 1 odcinek 5 sezonu miałam nadzieję, że Tara umrze. Teraz ciekawi mnie jej kolejny lesbijski romans. Do tej pory nie widzieliśmy jak zachowuje się Pam w związku, a może to tylko chwilowe uczucie?
Do tej pory bardzo lubiłam Russella ale razem z jakością wątków stał się wyblakłą postacią. Kolejnym beznadziejnym wątkiem był ten dotyczący Terry'ego. Wszystko to wydawało się naciągane - znowu duchy zmarłych blablabla. Andy jak zwykle bawił mnie do łez, ciekawe jak teraz poradzi sobie z taką liczną gromadką dzieci?
Wracając do naszych wampirzych bohaterów, wyblakli razem z Russellem. Jedynie Eric odzyskał jaja w ostatnim odcinku. Chociaż jakby je do końca odzyskał to powstrzymałby Billa (którego od teraz baardzo nie lubię). No ale co by się wtedy stało z fabułą 6 sezonu? Wątek dotyczący watahy wilków był w miarę ciekawy, Alcide trzyma poziom. Kolejną osobą, po której śmierci bym nie płakała jest Luna. Ale jak pamiętamy pod koniec finałowego odcinka jej zdrowie zaczęło szwankować (jest szansa, że zniknie).
All in all, ów sezon był mocno średniawy. Scenarzystom kończą się pomysły. Moim zdaniem 6 sezon powinien być ostatnim, nie ma co tego ciągnąć.

6/10

poniedziałek, 27 sierpnia 2012

Live fast, die young.


Zanim pojawił się Patrick Bateman, najpierw był Sean. Chociaż jest on młodszym bratem słynnego yuppie, to najpierw jemu poświęcił swoją uwagę Ellis. Ogólnie rzecz biorąc przedstawia nam całe środowisko studentów uczelni Camden w latach 80.
Ellis pokazuje nam jak bardzo zagubieni są ci młodzi ludzie. Liczy się dla nich tylko alkohol, narkotyki i seks, głownie bez zobowiązań. Czy wierzą w jakiekolwiek wartości? Bardziej zależy im na tym żeby mieć i być.
Książka jest bardzo bezpośrednia, miejscami wulgarna. Jednak mi to nie przeszkadza, jest dzięki temu bardziej wiarygodna. Czy nikogo już nie obchodzi miłość? A jeśli tak to jak się ją teraz definiuje? Bohaterowie należą do tak zwanej generacji X - ludzi bogatych, niby szczęśliwych lecz nie wiedzących dokąd zmierza ich życie.
Co tu dużo pisać widzimy upadek dzisiejszej moralności, bo to wszystko toczy się dalej. kolejne pokolenia zachowują się wręcz w podobny sposób. Jednak ta książka pozwala nam zastanowić się nad własnym życiem. Co ja chcę osiągnąć? Na czym mi zależy? Jakie relacje buduję z ludźmi? Pozwala nam zrozumieć to dlaczego jest tak a nie inaczej. Wszechobecna depresja powoduje, że ludzie sięgają po psychotropy, narkotyki i inne sposoby na zapomnienie o tym jaki jest dzisiejszy świat.
Chociaż urodziłam się w 1991 roku, czuję że moje pokolenie to także generacja X. Quo vadis moi drodzy?
Książka bardzo mi się spodobała, zdecydowanie trafia do moich ulubionych. Styl pisania Breta przypomina mi F.S. Fitzgeralda. Na pewno przeczytam resztę jego książek.

10/10

piątek, 24 sierpnia 2012

Parska i syczy zombie na smyczy.


Uwielbiam horrory - szczególnie o wampirach, wariatach i zombie. Jesienią 2011 roku miał premierę bardzo dobry serial "Death Valley". Czarny humor, owszem. Niestety MTV postanowiło zakończyć produkcję na jednym sezonie. Zastanawiam się jak to się stało, że serial taki jak "The Walking Dead" nie zostało skasowany zamiast tego wymienionego wcześniej.
Kampanie reklamowe, znani i doceniani twórcy to w tym przypadku za mało. Mamy do czynienia z jednym z najbardziej przereklamowanych seriali. Jest oparty na bestsellerowych komiksach Roberta Kirkmana. Mamy tu do czynienia ze światem po pandemicznej zombie apokalipsie.
Spodziewacie się rozpierduchy i latających flaków? W zamian dostaniecie wyblakłe postacie (oprócz jednej, jedynej o której napiszę później) i głównie same dialogi. 1 sezon obejrzałam w dwa dni a to tylko dlatego, że składa się on z 6 odcinków. Zaś drugi rzuciłam po 8 odcinkach i na pewno nie wrócę do niego. Chyba, że nie będę mogła zasnąć, wtedy wiem, że ten serial mnie tak zanudzi aż zasnę.
Amerykańskie stacje kasują ostatnio dobre seriale. Dlatego aż mi przykro jak widzę, gdy taka pomyłka dostaje kolejny sezon.
Jedyną osobą, którą warto wspomnieć jest jak zwykle świetny Norman Reedus.
Większość pewnie kojarzy go z teledysku Lady Gagi. Ja za to miałam z tym panem już do czynienia przy okazji oglądania serialu "Mistrzowie horroru". Tutaj gra Daryla Dixona - typowego bad boya. Na tle tych wszystkich wyblakłych postaci prezentuje się najlepiej - jest pewny siebie, trochę chamski ale ma zasady. Tylko on spowodował, że dotrwałam aż do 8 odcinka drugiego sezonu, Jednak w końcu powiedziałam basta.
W "The Walking Dead" podobały mi się jedynie dwa momenty - końcówka 1 sezonu i wątek dotyczący córki Carol. To jednak stanowczo za mało aby dawać mu kolejne szanse. W związku z tym rozstaję się z tym serialem i wcale mi nie jest przykro.

4/10
Zdecydowanie, nie polecam.

Prawnikiem każdy być może?



Szczególnie jeśli jesteś megainteligetną osobą i szybko się uczysz. Uwaga na spoilery!
W czym rzecz?
Mike Ross (Patrick J. Adams) z powodu nieprzewidzianych okoliczności nie ukończył studiów prawniczych. Było to jego marzenie od dziecka. Ross jest niezwykle inteligentny. Zarabia na życie pisząc egzaminy wstępne na studia za innych ludzi. Harvey Specter (Gabriel Macht) to jeden z najbardziej znanych adwokatów Nowego Jorku. Niedawno został mianowany na starszego wspólnika a jego firma musi zatrudnić dla niego partnera. Harvey i Mike przypadkowo spotykają się. Specter jest pod wrażeniem ogromnej wiedzy na temat prawa oraz sprytu Mike'a. Decyduje się go zatrudnić pomimo tego, że brakuje mu wykształcenia. Obydwoje udają, że Ross jest absolwentem Harvardu. Podczas pracy w firmie jeden ze współpracowników - Louis Litt (Rick Hoffman) zdaje się nie wierzyć Rossowi i ciągle sprawdza jego wiedzę na temat uczelni. Mike zaprzyjaźnia się z Rachel Zane (Meghan Markle) - asystentką prawną, która pragnie zostać prawniczką. Oboje są sobą zafascynowani. Mike i Harvey czasami kłócą się ze sobą m.in. z powodu naiwności Rossa.
Poznajcie Mike'a Rossa,
Początkowo poznajemy go jako zwykłego chłopaka. Posiada bardzo duży potencjał jednak nie wykorzystuje go w pełni. Mieszka razem z przyjacielem - Trevorem (Tom Lipinski) i jego dziewczyną. Babcia Mike'a przebywa w szpitalu, chłopak często ją odwiedza. Trevor prosi przyjaciela o przysługę - dostarczenie klientowi spoza miasta trawki. Mike prawie zostaje przyłapany, wtedy też spotyka Harveya. Po tej przygodzie Ross decyduje się zerwać kontakty z Trevorem. Od początku widać, że Mike jest zainteresowany dziewczyną przyjaciela. Pod koniec trzeciego odcinka całują się. Jednocześnie podoba mu się Rachel. Co z tego wyniknie? 
Na co warto zwrócić uwagę?
1. Czołówka serialu.
Teraz kiedy wiele seriali rezygnuje z dłuższych czołówek, mamy możliwość nacieszyć się świetnym początkiem Suits. Piosenka Ima Robot - "Greenback Boogie" doskonale wpisuje się w klimat serialu. Obserwujemy kolorowe ujęcia pokazujące Nowy Jork a także to jak wygląda droga naszych bohaterów do pracy.
2. Klimat.
Po obejrzeniu kilku odcinków Suits aż samemu chciałoby się zostać prawnikiem. Przynajmniej ja odnoszę takie wrażenie. Zreszta kto z nas nie chciałby zarabiać dużo kasy ? Do tego dochodzi jeszcze możliwość wylądowania na pierwszych stronach gazet w przypadku głośnych spraw. Bezcenne. W odcinku 7 zostaje przedstawiony próbny proces, w którym biorą udział wszyscy pracownicy. Na pewno wiele z nas bawiło się w coś takiego w szkole. Sama brałam udział w czymś takim dwa razy. To świetna okazja do sprawdzenia swoich możliwośći.
3. Muzyka.
Wcześniej już wspominałam świetną piosenkę z czołówki ale oprócz niej możemy posłuchać wielu dobrych artystów - Vampire Weekend z nieśmiertelną piosenką "Oxford Comma" a także m.in. Kaiser Cheifs i Foster The People.
4. Gra aktorska.
Jest naprawdę bardzo dobra. Patrick J. Adams świetnie odnajduje sie w swojej roli - geniusza z dobrym sercem. Gabriel Macht, czyli Harvey samym swoim wyglądem przypomina prawnika z dużym doświadczeniem. Poza wyglądem jego gra zasługuje także na wyróżnienie. Szczególną uwagę należy zwrócić także na sekretarkę Spectera, Donnę graną przez Sarah Rafferty - to naprawdę barwna postać. Zabawna, ale gdy trzeba potrafi być stanowcza. Główny wróg Harveya, Louis czyli Rick Hoffman to postać, która ma wiele twarzy. Z jednej strony jest podstępny i czeka na potknięcie się Harveya a z drugiej nieporadny, nie umie sobie poradzić z porażką. Rick Hoffman potrafi nas bawić a także sprawia, że czasem mu współczujemy (jak ostatnio).
5. New York, New York.
Każdy odcinek zaczyna się pięknym widokiem tego miasta w nocy albo w dzień. Widzimy zatłoczone ulice, wysokie budynki. Wszystko to kojarzy nam się z luksusowym życiem naszych bohaterów. Kto z nas nie chciałby mieszkać albo tylko pracować w takim miejscu?
6. Garnitury.
Słowo klucz, pojawia się w serialu bardzo często z uwagi na zawód wykonywany przez bohaterów. Kolega Mike'a przechwalając się swoimi zarobkami wspomina o swojej kolekcji drogich garniturów. Harvey wymaga od Rossa schludnego wyglądu i zakupu drogiego fraka. Także wszystko kręci sie wokół garniturów.

środa, 22 sierpnia 2012

Współczesny mistrz kierownicy.


Już od dłuższego czasu miałach ochotę obejrzeć "Drive" i zrobiłam to wczoraj.

Driver to młody i przystojny kaskader. Wieczorem zaś pracuje jako kierowca gangsterów. Jest bardzo odważny, nie boi się ryzyka. Pewnego dnia poznaje Irene i zakochuje się w niej od pierwszego wejrzenia. Ta znajomość wprowadza jeszcze więcej adrenaliny w jego życiu.

Początkowo można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia  z komedią romantyczną ( z małą ilością dialogów). On i ona ciągle mijają się aż w końcu nawiązują znajomość. Zaczyna pomiędzy nimi iskrzeć. Lecz nagle bajka kończy się, bo wraca jej mąż. I to nie byle jakiego a gangstera! I tu pojawia się wątek noir. Driver jest nieszczęśliwy ale zgadza się pomóc jej mężowi, gdy ten prosi go o to. Wtedy zaczyna się dopiero akcja. Pod względem technicznym jest to po prostu uczta dla koneserów. Do tego mamy zaserwowaną świetną muzykę elektroniczną w klimacie retro.
Co mnie najbardziej urzkło w tym filmie? Postać grana przez Ryana Goslinga. Ma dwie twarze - jedną opanowaną, skromną, typowy chłopak z sąsiedztwa a druga to dążący do celu psychol. Film ma swój niepowtarzalny klimat. Jeśli chodzi o mnie to od wczoraj jest zdecydowanie moim ulubionym.

8/10


Maska zdrowego umysłu.




Jest to termin psychologiczny autorstwa dr. Harveya Cleckleya i Roberta Hare'a. Dotyczy on seryjnych morderców, którzy posiadają idealną mimikę normalnie funkcjonującej osoby a także ukrywają swój wewnętrzny chaos. Stwarzają pozory szczerej, inteligentnej a nawet uroczej osoby. Jednak nie mogą oni doświadczyć prawdziwych emocji.
Brzmi znajomo? Na pewno skojarzyło się wam to z Dexterem Morganem. Pisząc tą notkę postanowiłam sprawdzić czy nasz bohater "spełnia wymagania" typowego seryjnego mordercy.
PRZECIĘTNY SERYJNY MORDERCA?
To biały mężczyzna pomiędzy 25 a 35 rokiem życia. Według badań FBI większość z nich była dziećmi pierworodnymi - co zgodziłoby się akurat jeśli chodzi o brata Dexa - Briana Mosera/Roody'ego Coopera. Już jako dzieci znęcali się nad zwierzętami. Ponadto podane są inne cechy, jednak te najbardziej pasują do naszego bohatera.
DEXTER - PSYCHOPATA?
Dr. Cleckley stworzył także listę objawów psychopatii. Wygląda ona następująco:
 1. Wyraźny urok zewnętrzny i przeciętna lub ponadprzeciętna inteligencja
2. Brak złudzeń i innych oznak irracjonalnego myślenia
3. Brak lęku czy innych „neurotycznych“ objawów, opanowanie, spokój i łatwość mówienia
4. Niesolidność, ignorowanie zobowiązań, brak poczucia odpowiedzialności w sprawach zarówno małej, jak i dużej wagi
5. Nieprawdomówność i nieszczerość - czyli ukrywanie prawdy o sobie
6. Antyspołeczne zachowania, które są niedostatecznie umotywowane i słabo zaplanowane, jakby wynikające z niezrozumiałej porywczości
7. Słabość osądów i nieumiejętność uczenia się z przeszłych doświadczeń
8. Patologiczny egocentryzm. Całkowite skoncentrowanie na sobie, niezdolność do prawdziwej miłości i przywiązania - coś z tego jest w naszym Dexterze, jednak ulega to zmianie
9. Ogólny niedostatek głębokich i trwałych emocji
10. Brak prawdziwego wglądu, niezdolność spojrzenia na siebie oczami innych
11. Brak wdzięczności za okazane szczególne względy, serdeczność i zaufanie 
12. Dziwaczne i ekscentryczne zachowania po spoźyciu alkoholu i nie tylko – wulgarność, opryskliwość, gwałtowne zmiany nastroju, wybryki
13. Brak prawdziwych prób samobójczych
14. Bezosobowe, prymitywne i słabo zintegrowane życie seksualne - początkowo
15. Brak planów życiowych i niezdolność prowadzenia zorganizowanego życia, za wyjątkiem życia prowadzącego do klęski.
Jak widac to pomimo tego, że nasz bohater stara się pomagać innym zabijając przestępców to jednak posiada w sobie coś z psychopaty.
JAK ROZPOZNAĆ MORDERCĘ?
Organy ścigania sporządzają profile sprawców, czyli krótkie, dynamiczne charakterystyki zwięźle ujmujące najważniejsze cechy zabójcy i przejawy jego zachowań.
Istnieje około pięciu podgrup sprawców z powodów:
1.) emocjonalnych
2.) seksualnych
3.) patologicznych (urojeniowych)
4.) ekonomiczno-rabunkowych
5) z zemsty.
Dexterowi najbliżej jest do podgrupy dotyczącej powodów emocjonalnych.Chociaż trzeba także wziąć pod uwagę punkt 3, ponieważ bohater zabija by uciszyć swego Mrocznego Pasażera - swój wewnętrzny głos.
Robert K. Ressler, były agent FBI uważany za osobę, która pierwszy raz użyła terminu "seryjny morderca" stworzył podział sprawców ze względu na stopień zachowania, czyli zorganizowanych i niezorganizowanych. Biorąc pod uwagę naszego bohatera, zalicza się on do tych pierwszych. Dlaczego? Następnie przedstawię cechy tego typu mordercy, które pokrywają się z Morganem.
DEXTER MORGAN = SPRAWCA ZORGANIZOWANY
Jest "zimny" emocjonalnie oraz posiada wymienioną wcześniej maskę zdrowego umysłu. To mężczyzna w wieku ponad 30 lat. Jest dobrym aktorem - perfekcyjnie odgrywa typowe ludzkie zachowania. Nie ma poczucia winy. Wszystkie jego zbrodnie są dokładnie zaplanowane. Po każdej z nich kolekcjonuje trofea symbolizujące jego zdobycze. Kontaktuje się z policją, pomaga im. Ponadto stara się nie pozostawiać śladów po sobie, manipuluje ciałem ofiary. Jego zabójstwa przebiegają zawsze w podobny sposób. Cały Dexter, prawda?
MODUS OPERANDI
Hasło powyżej oznacza cały rytuał zabójstwa, czyli co, gdzie i jak. Dexter najpierw obserwuje swoje ofiary. Jego narzędzie zbrodni to głównie nóż (podobno najlepiej leży w ręce). Przed zabiciem najpierw dokładnie przygotowuje miejsce zbrodni oklejając je plastikową plandeką. Sam odziany jest w specjalny kombinezon. Swoje ofiary wyrzuca w plastikowym worku na śmieci do morza. Działa sam (pomijając 3 sezon). Nikomu nie przechwala się tym co robi. Sposób Dextera jest podobny do zbrodni idealnej opisanej w magazynie "Quest".
SUMMA SUMMARUM
Wychodzi na to, że Dexter "spełnia" warunki typowego seryjnego mordercy. Wydawałoby sie, że osoba zachowująca się jak typowy chłopak z sąsiedztwa nie jest zdolna do takich czynów. Biorąc pod uwagę historie prawdziwych seryjnych morderców takich jak Ed Gein (na podstawie jego czynów powstała książka "American Psycho" B.E. Ellisa a także film Hoopera "Teksańska Masakra Piłą Mechaniczną") czy też Teda Bundy'ego (powstał film o nim, jego tytuł to imię i nazwisko słynnego mordercy, w Polsce dostępny pod tytułem "Bezlitosny morderca".) nie zawsze mamy do czynienia z ludźmi zdrowymi umysłowo.

Wszechobecne zło.



Odkąd sporym sukcesem okazała się seria książek o miłości pomiędzy zwykłą dziewczyną Bellą a wampirem Edwardem mamy do czynienia z inwazją krwiopijcó. Coraz więcej tego typu książek, których wszystkich tytułów nie jestem w stanie zapamiętać. Powstały dwa dobre seriale - "Pamiętniki wampirów" i "Czysta krew", które przedstawiają dwa odrębne oblicza świata, w którym żyją wampiry.
Czyżby zło stało się tym co chcemy wyłącznie oglądać? Wiadomo nie każda z postaci przedstawionych w tych produkcjach i książkach jest bohaterem negatywnym. Powszechnie zaś uważa się wampiry za złe istoty, bo przecież żywią się ludzką krwią. Jednakże to nie przeszkadza w fascynacji nimi. Kojarzą się one z epoką romatyzmu, kiedy to fascynowano się zjawiskami paranormalnymi i duchami.
Gore to po angielsku rozlana lub zakrzepła krew. Kolejną odsłoną zła są filmy tego typu, które ostatnio są bardzo modne. Tutaj mamy do czynienia z czystym złem Flaki, flaki i jeszcze raz flaki - to głównie widzimy na ekranie a także brutalność, która bywa czasami absurdalna. Wiadomo, że gore pojawiło się już wcześniej, lecz teraz pojawia się w praktycznie każdym horrorze. Dlaczego chcemy oglądać zmasakrowane ciała? Ja osobiście lubię horrory, bo lubię się czasem przestraszyć. Jednak nie przeraża mnie jakiś duch czy zjawa lecz zło, które czyni człowiek. Bohaterowie filmów są zdolni do wszystkiego, byle by pojawiło się morze krwi. To, że człowiek zabija człowieka będzie zawsze szokujące. Jak daleko można się posunąć?
I tu wrócimy znów do seriali. Tym razem do "Dextera". Zabija tylko zbrodniarzy. Ok, jednak to wciąż morderca. Uspokajając swego Mrocznego Pasażera udaje mu się zapobiec pewnym przestępstwom jednak jego czyny są także nieludzkie. Jest wiele argumentów za i przeciw. Zastanawianie się nad słusznością tego co robi to swoiste błędne koło.
To wszechobecne zło otacza nas wszędzie. Kiedy oglądamy jakiś film lub serial, gdy czytamy książki a nawet słuchając muzyki. Najgorźniejsze jest jednak to prawdziwe zło. To co dzieje się w realnym świecie. Wtedy też nie możemy wyłączyć telewizora albo zamknąć książki, bo od tego nie ma ucieczki.

Jedno "Dochodzenie" a trzy światy.



Serial zaczyna się od skrzyżowania dwóch scen - biegnącej detektyw Sary Linden i sceny morderstwa. Co spodobało mi się juz na samym początku oglądania? To, że twórcy bawią się z nami. Zaczyna się to od sceny, w której juz wydaje nam się, że Linden znalazła ciało ale okazuje się, że to nie człowiek lecz zwierze. To nie wszystko. Policja dostaje wezwanie, ponieważ bezdomny mężczyzna znalazł zwłoki kobiety. Jakis trop? Skądże! Sarah wchodzi do miejsca przyprawiajającego o gęsią skórkę i okazuje się, że nie ma żadnego ciała. Jej koledzy z pracy zafundowali jej niespodziankę.
Bohaterowie serialu są bardzo zwyczajni, co jest dużym plusem. "Dochodzenie" nie skupia się na biurowych pięknościach. Aktorzy dzięki swojej grze wydają się realni.
Wracając do tytułu - dlaczego trzy światy?
Otóż widzimy sprawę Rosie z punktu widzenia:
- śledczych
Linden to bardzo spostrzegawcza pani detektyw. Jest oddana pracy, widać jak duże doświadczenie posiada. Sarah zna tego typu sprawy. Dzięki swojemu sprytowi udaje się jej odnależć ciało młodej dziewczyny. Bohaterka chce przenieść się do San Francisco i rozpocząć nowe życie u boku ukochanego. Dlatego też na jej miejsce zostaje przyjęty Stephen Holder. Były tajniak, pracował przy hazardzie i narkotykac;. Postać z dystansem do siebie. Potrafi być zabawny. Początkowo zagubiony lecz utalentowany. Udowadnia to wtedy kiedy udaje mu się zdobyć informacje o piwnicy od dwóch uczennic ze szkoły Rosie. Sarah współpracuje z Holderem przy sprawie Rosie. Jak widać pod koniec 2 odcinka Linden bardzo zaangażowała się w tę sprawę i nie ma zamiaru jej zostawić
- polityków
Widzimy jak radny Darren Richmond próbuje zostać burmistrzem. Może mu w tym przeszkodzić wyciek jakiejś kontrowersyjnej informacji. Niestety okazuje się, że Rosie została znaleziona w samochodzie należącym do jego kampani. Jeśli to "jego" człowiek to może się pożegnać z karierą. Richmond jest dyplomatyczny i jednocześnie walczy o swoje. Darren, pomimo początkowej niechęci nie rozpowiada wiadomości o śmierci dziewczyny.
- rodziny i otoczenia Rosie
Jesteśmy świadkami tego co przeżywają rodzice Rosie. Świetne jest ujęcie, w którym jej ojciec Stanley wraca z domu Jaspera i widzi pełno policji blisko jeziora. Jednocześnie rozmawiał przez telefon ze swoją żoną lecz zapomniał rozłączyć się. Stanley biegnie na miejsce i dowiaduje się, że wyłowiono ciało jego córki. Wszystko to słyszy przez telefon jego żona. To bardzo przejmująca scena i bardzo dobrze zrobiona. Kolejną wartą uwagi jest to jak rodzice odpowiadają dzieciom na pytanie gdzie jest ich siostra. Ojciec tłumaczy im, że stało się z nią to samo co z ich babcią, poszła do nieba. Jeden z braci doskonale zdaje sobie sprawę z tego, że jego siostra umarła lecz drugi nie za bardzo rozumie istotę sprawy. Widzimy jak dzieci odbierają tego typu wiadomości.
Sterling, przyjaciółka Rosie jest bardzo dziwna. Podejrzewała, że Rosie była z Jasperem, z którym się kiedys umawiała. Sama nie wie (a może ukrywa) co się dokładnie stało z jej przyjaciółką. Reszta uczniów także nie mówi żadnych szczegółów policjantom. Dopiero Holderowi udaje się wyciągnąć informacje od dwóch dziewczyn po uprzednim poczęstowaniu je skrętem.

Serial bardzo mi się spodobał. Lubię kryminalne produkcje. Żałuje, że dopiero teraz zaczęłam go oglądać. Z pewnością obejrzę resztę odcinków. W końcu jak reszta widzów chce wiedzieć kto zabił Rosie Larsen.

Hello Dexter Morgan , czyli 5 powodów, dla których warto obejrzeć Dextera.



Dexter to jeden z moich ulubionych seriali. Dlatego też postanowiłam zrobić małe podsumowaniego tego, co według mnie jest w nim najlepsze.smile
1.) Główny bohater.
Dla niego ogląda się ten serial. Fabuła Dextera jest kontrowersyjna - morderca zabijający "złych ludzi". Warto się zastanowić i samemu zająć swoje stanowisko w tej sprawie. Dexter to osoba bez uczuć, co jest bardzo interesujące. Nas zwykłych ludzi spotyka dużo miłych i niemiłych rzeczy. Dla tego każdy przynajmniej na dzień chciałby być Dexterem i nie czuć nic. Na szczególną uwagę zasługuje także alter ego bohatera czyli Mroczny Pasażer. To on każe mu zabijać i to on jest jego uzależnieniem.
2.) Michael C. Hall.
Tego pana znam już od czasów "6 stóp pod ziemią". Jest naprawdę dobrym aktorem - zarówno jako nieporadny David a także wyprany z uczuć Dexter. Nie wyobrażam sobie nikogo innego grającego główną rolę sympatycznego mordercy.
3.) Przeciwnicy Dextera.
Już pierwszy wątek czyli morderca z samochodu-chłodni jest bardzo wciągający. Ta gra pomiędzy nim a Dextere, zostawianie wiadomości dla głównego bohatera. Bardzo ciekawi nas kto jest tym mordercą. Pierwszy sezon i czwarty są moimi ulubionymi. Drugim ciekawym przeciwnikiem Dextera jest Arthut Mitchell. Był on po części podobny do Morgana. Oglądając ten sezon ma się podobne odczucia co do pierwszej serii.
4.) Welcome to Miami!
Ach te plaże i piękne widoki. Dlatego od czasu do czasu oglądam CSI Miami. To samo możemy także obejrzeć w Dexterze. Bywa nawet, że zwłoki znalezione przez policję znajdują się właśnie na plaży - takim radosnym miejscu. Dexter sam mówi przychylnie o Miami: "Miami to świetne miasto".
5.) Cytaty.
Świetne i błyskotliwie. Mimo tego, że dotyczą one życia bohatera to można czasem odnaleźć w nich cząstkę siebie, swoich doświadczeń. Oto kilka moich ulubionych:
"Nikt nie jest taki, jakim się wydaje, maska jest konieczna, by przetrwać."
"Trzeba tańczyć, jak zagra życie, i mieć nadzieję że robisz to dobrze."
"Oczy są oknem duszy, a ból po stracie jej wrotami, póki są zamknięte, jesteś w zawieszeniu, jeśli od nich odejdziesz, zostaną zamknięte na zawsze. Ale gdy je otworzysz, stawisz czoła cierpieniu."
"Nazywam się Dexter i nie jestem pewien, kim jestem. Wiem tylko, że jest we mnie coś mrocznego, ukrywam to i nie mowię o tym, ale on bez przerwy we mnie tkwi – mój Mroczny Pasażer, gdy przejmuję kontrolę, czuję, że żyję chociaż wiem, że to, co robię, jest złe, nie walczę z nim, bo tego nie chcę, on jest wszystkim, co mam, nikt inny nie mógłby mnie pokochać, a zwłaszcza ja sam. A może to tylko kłamstwo, którym mnie karmi? Bo ostatnio czuję pewną więź z kimś innym, zaczynam zrzucać maskę i czuć nieznane mi dotąd przywiązanie do pewnych rzeczy i osób i to mnie przeraża."
"Niektórych drzwi lepiej nie otwierać, przez otwarte zbyt łatwo jest wyjść drugi raz."

Dexter Morgan a Patrick Bateman.

Rok temu prowadziłam bloga na stronie popcorner.pl, zdarzało mi się tam pisać nie tylko recenzje lecz także artykuły. Tutaj zamierzam robić to samo. Przedstawię także kilka moich starszych artykułów. Oto jeden z nich:



Próbowałam znaleźć w internecie jakiś dowód na to, że Jeff Lindsay tworząc postać Dextera inspirował się bohaterem "American Psycho". Jeśli ktoś coś wie to niech da mi znaćwinkPóki co nie da się ukryć tego, że są oni do siebie podobni. Dlatego też nie mogłam przejść obok tego obojętnie i postanowiłam porównać moich ulubionych bohaterów i tak oto narodził się pomysł na tą notkęsmile
"Mieszkam w American Gardens Building przy 81. West Street na 11 piętrze. Nazywam się Patrick Bateman. Mam 27 lat. Dbam o siebie, zdrowo się odżywiam i regularnie ćwiczę (...) Patrick Bateman to pomysł, rodzaj abstrakcji ale to nie jestem prawdziwy ja. To tylko jakaś iluzja. Potrafię ukryć zimne spojrzenie. I kiedy podamy sobie dłonie, poczujecie mocny uścisk. Może nawet odniesiecie wrażenie, że wiedziemy podobne życie. Ale mnie tam po prostu nie ma".
Patrick Bateman to główny bohater filmu (mojego ulubionego zresztą) "American Psycho". To młody finansista z Wall Street. Może się wydawać, że to typowy yuppie, dla którego liczy się głównie luksus lecz dla niego najważniejsze jest przede wszystkim zaspokojenie swoich żądz. Czyli zabijanie. Jeśli chodzi o to ostatnie to obydwaj panowie mogą sobie przybić piątkę. Bateman powtarza, że "czuje się jak kupa gówna ale wygląda wspaniale".  Bateman odczuwa to czego pragnie każdy człowiek - chęć otaczania się drogimi i pięknymi rzeczami. Zarobki Morgana nie są kosmiczne ale mógł sobie pozwolić na bardzo ładne i dobrze wyposażone mieszkanie a później na dom. Patrick podobnie jak Dexter twierdzi, że jest pozbawiony uczuć.
"Mam wszystkie cechy istoty ludzkiej: ciało, krew, skórę, włosy. Ale nie mam żadnych wyraźnych uczuć prócz żądzy i obrzydzenia. Coś strasznego dzieje się we mnie. Nie wiem dlaczego. Żądza krwi z nocnych koszmarów zawładnęła moim życiem. Morderczy instynkt na granicy szaleństwa. Maska normalności za chwilę opadnie."
Dexter również przybiera maski - wobec współpracowników, siostry, Rity. Swoją drugą twarz nazywa Mrocznym Pasażerem.
"Nazywam się Dexter i nie jestem pewien, kim jestem. Wiem tylko, że jest we mnie coś mrocznego, ukrywam to i nie mowię o tym, ale on bez przerwy we mnie tkwi – mój Mroczny Pasażer, gdy przejmuję kontrolę, czuję, że żyję chociaż wiem, że to, co robię, jest złe, nie walczę z nim, bo tego nie chcę, on jest wszystkim, co mam, nikt inny nie mógłby mnie pokochać, a zwłaszcza ja sam. A może to tylko kłamstwo, którym mnie karmi? Bo ostatnio czuję pewną więź z kimś innym, zaczynam zrzucać maskę i czuć nieznane mi dotąd przywiązanie do pewnych rzeczy i osób i to mnie przeraża."
Panowie za to różnią się sposobem zabijania. Podczas, gdy Dexter ma swój nieodmienny rytuał i kodeks to Bateman stara się urozmaicać swoją zabawę używając m.in. siekiery i piły mechanicznej i nie stosuje żadnych zasad.
Łączy ich to, że obydwaj przejawiali swoje mordercze skłonności od małego. Jak wiemy Dexter zabijał zwierzęta. Patrick w wieku 14 lat zgwałcił pokojówkę. Podczas nauki w collegu pobił i wykorzystał kilka dziewczyn.
Morgan za wszelką cenę stara się zatuszować swoje ślady. W końcu w 2 sezonie znaleziono jego ofiary, więc ma świadomość tego, że ktos kiedyś odkryje o nim prawdę. Bateman nie dba o to, że ktoś zacznie szukać jego ofiary. Widzimy to np. w scenie kiedy trzymając worek z ciałem rozmawia ze znajomym. W przeciwieństwie do Dextere jego "wariactwo" jest wyczuwalne np. kiedy często wspomina o seryjnych mordercach.
" Wiecie co mówił Ed Gein o kobietach? (...) Gdy widzę ładną dziewczynę, moja jedna połowa myśli, że chciałbym być dla niej delikatny i opiekować się nią. A druga zastanawia się jak wyglądałaby jej głowa na kiju".
Jednak każdy kto oglądał film wie jakie znaczenie ma to jego dziwactwo pod koniec filmu.
Ellis nie bez zwątpienia zatytułował swoją książkę "American Psycho". Bateman to psychol, który zjada swe ofiary i lubuje się w drastycznych filmach porno.W porównaniu z nim Dexter to cicha myszka lecz i on zasługuje na miano pyschola.
Serial zaczyna się świetną czołowką. Widzimy jak wygląda poranek Dextera. Podobne sceny są pokazane w "American Psycho", gdzie widzimy obsesję Patricka na punkcie wyglądu - poranne ćwiczenia, setki kosmetyków i maseczki.
Na samym końcu mojej notki zamieszczam filmik, w którym Lindsay opowiada o tym co zainspirowało go napisania książek o Dexterze. Nie wspomina o tam o Patricku, lecz jest to niewątpliwe, że się nim inspirował. W końcu sam Dexter używa pseudonimu - Patrick Bateman.Wiele scenarzystów i pisarzy pisząc swoje powieści opiera się także na tym co zdarzyło się naprawdę. Jeśli chodzi o seryjnych morderców to są oni częstym tematem. Jest także kilkoro z nich, którzy często są inspiracją dla filmów i książek jak np. wspomniany wcześniej Ed Gein a także Ted Bundy. Jeśli ktoś do tej pory nie zapoznał się z książką lub z filmem "American Psycho" to gorąco polecam.


Początek oraz o True Blood słów kilka.


Witam serdecznie na moim blogu. Nazywam się Edyta, mam 20 lat i jestem serialomaniaczką. Poza serialami uwielbiam także filmy, książki i muzykę. Zamierzam tutaj umieszczać recenzję wszystkich moich myśli dotyczących oglądanych, czytanych i słuchanych przeze mnie rzeczy. Boże daj mi wytrwać w pisaniu.

Myśl o założeniu bloga chodziła mi już po głowie od dłuższego czasu, lecz dopiero dziś poczułam silną potrzebę podzielenia się swoją opinią. Dlaczego?
Chodzi o wspomniany wyżej True Blood. Serial, który oglądam od samego początku jego powstania. Jak wiadomo HBO słynie z dobrych pozycji. Czysta krew przeżywała swoje wzloty i upadki. Po ostatnim wspaniałym 4 sezonie myślałam, że uda jej się utrzymać poziom. Do czasu.
Gdzieś tak od połowy sezonu serial zaczął mnie nudzić. Fabuła stała się zbyt zagmatwana - zbyt dużo wątków spowodowało chaos. Osobiście uważam, że sprawa Lilith jest mało interesująca, nie rozumiem także nagłego ogłupienia wszystkich wampirów. W szczególności Billa. Compton typowy good guy stał się swoim przeciwieństwem. Zdarzało mu się zboczy z drogi ale to jak się tera zachowuje jest wręcz głupie. Jedyną dobrą rzeczą w tym sezonie jest to, że nagle Sookie nie jest w centrum zainteresowania wszystkich facetów (how cool is that?), co było od zawsze denerwujące.  Poza tym serial ratuje jak zwykle świetna Pam, jedyna która zachowała rozum.
Kończąc już swój wywód pozostał nam jeden odcinek - finałowy. Co się wydarzy? Czy pojawi się Warlow w całej swojej okazałości ? Osobiście czekam na to i na to, że Eric i Bill w końcu ogarną się.