Już od dłuższego czasu miałach ochotę obejrzeć "Drive" i zrobiłam to wczoraj.
Driver to młody i przystojny kaskader. Wieczorem zaś pracuje jako kierowca gangsterów. Jest bardzo odważny, nie boi się ryzyka. Pewnego dnia poznaje Irene i zakochuje się w niej od pierwszego wejrzenia. Ta znajomość wprowadza jeszcze więcej adrenaliny w jego życiu.
Początkowo można odnieść wrażenie, że mamy do czynienia z komedią romantyczną ( z małą ilością dialogów). On i ona ciągle mijają się aż w końcu nawiązują znajomość. Zaczyna pomiędzy nimi iskrzeć. Lecz nagle bajka kończy się, bo wraca jej mąż. I to nie byle jakiego a gangstera! I tu pojawia się wątek noir. Driver jest nieszczęśliwy ale zgadza się pomóc jej mężowi, gdy ten prosi go o to. Wtedy zaczyna się dopiero akcja. Pod względem technicznym jest to po prostu uczta dla koneserów. Do tego mamy zaserwowaną świetną muzykę elektroniczną w klimacie retro.
Co mnie najbardziej urzkło w tym filmie? Postać grana przez Ryana Goslinga. Ma dwie twarze - jedną opanowaną, skromną, typowy chłopak z sąsiedztwa a druga to dążący do celu psychol. Film ma swój niepowtarzalny klimat. Jeśli chodzi o mnie to od wczoraj jest zdecydowanie moim ulubionym.
8/10
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz