sobota, 1 września 2012
Nowozelandzka masakra kosiarką spalinową.
Kocham horrory, po prostu je uwielbiam. Do tego filmu zabierałam się już chwilę i zawsze było jakieś ale. Korzystając z długiego konta premium na kinomaniaku postanowiłam obejrzeć zaległe filmy i wczoraj padło właśnie na ten film. NIE ŻAŁUJĘ WYBORU!
Zoolodzy sprowadzają do Nowej Zelandii nowy gatunek zwierzęcia - szczuromałpę. Podczas wizyty w zoo matka Lionela (głównego bohatera) zostaje przez nią ugryziona. Co w skutku okazuje się tak fatalne, że staję się ona..zombie. Umarlaków przybywa a walczy z nimi wspomniany wcześniej Lionel.
Jest to horror ale także komedia. I właśnie te komediowe wstawki uwielbiam w tym filmie najbardziej. A jest to mój ulubiony typ humoru - absurdalny. Matka głównego bohatera po zamianie w zombie zjada psa jego ukochanej:
-Twoja matka zjadła mojego psa!- krzyczy roztrzęsiona Paquita (ukochana naszego protagonisty)
- Ale niecałego! - odpowiada Lionel.
Mistrzowska jest także scena, w której bohater wybiera się na plac zabaw z dzieckiem zombie - epickość.
Nie mam nic przeciwko filmom klasy b, dlatego niektóre efekty (przerośnięta matka Lionela) mi nie przeszkadzały, wręcz bawiły jeszcze bardziej. Musicie także wiedzieć, że kocham gore, także hektolitry krwi mnie zadowoliły.
Jest scena, którą zapamiętam i będę lubić do końca życia. A mianowicie chodzi mi o zabijanie zombiaków kosiarką.
Istna masakra! Film powstał w 1992 roku, jednak nawiązuje do wcześniejszych horrorów. Jest zdecydowanym klasykiem, którego polecam wszystkim fanom gatunku. Do tej pory obejrzałam kilka kultowych horrorów, nie wszystkie przypadły mi do gustu (Halloween, Teksańska masakra z 1974) ale ten stał się z miejsca moim ulubionym.
9/10
Subskrybuj:
Komentarze do posta (Atom)

Bardzo fajnie zostało to napisane.
OdpowiedzUsuń