wtorek, 4 września 2012

Zobacz jak rodzi się strach.


Zgodnie z wcześniejszą zapowiedzią oto moje trzy grosze na temat najnowszych wersji "TCM".
Zamiast opisywać fabułę dodam, że została ciekawie rozbudowana. Film rozpoczyna się jako relacja policjii z miejsca zbrodni, co nadaje temu świetny klimat. Dowiadujemy się więcej o członkach rodziny Hewittów (w poprzednich wersjach nosili nazwisko Sawyer), którzy zostali trochę 'zremasterowani' - mamy dziadka, jednak nie ma on (jeszcze) 100 lat, jest także jeszcze bardziej pokręcony szeryf i mały brat Leatherface'a, trochę zdziczały. Hewittowie nie jedzą swych ofiar, są za to jeszcze bardziej okrutni. Nie przedstawiono tutaj słynnej sceny kolacji.
Twórcy postanowili pokazać bardziej" uczłowiecznić" naszego głównego bohatera. Nie jest on półgłówkiem, który tnie wszystko co się rusza piłą mechaniczną i później to zjada. Jego zachowanie ma związek z przeżyciami w dzieciństwie. Ten wątek sprawia, że zło jest nam bliższe niż kiedykolwiek było. W końcu Leatherfacem może być każdy kto przeżył coś strasznego w swoim życiu. Jak daleko jest w stanie posunąć się człowiek? Takie pytanie zawsze zadaję sobie, gdy oglądam filmy o mordercach. Po wielu nocach spędzonych na czytaniu o tych prawdziwych zabójcach mogę powiedzieć tylko tyle: dalej niż nam się wydaje.
Wracając do filmu, mamy tu do czynienia z prawdziwą masakrą. Więcej gore sprawia, że miłośnicy tego gatunku lubią tą wersję. Także krew się leje, są makabryczne sceny. Tego brakowało wcześniejszym częściom.
Co najbardziej mi się podobało? Wszystko opisane wyżej. Jest to zdecydowanie mój ulubiony film. Jak już wspominałam kiedyś mnie przeraził, dlatego mam do niego sentyment. Ma duszny, mroczny klimat, którego brakuje wielu filmom. Brawa dla R. Lee Ermeya, który przekonywująco zagrał szeryfa, brr...

10/10


W 2006 roku powstała kolejna część nawiązująca do tej z 2003 roku. Wiele się wyjaśnia, m.in. dlaczego Monty jeździ na wózku. Atmosfera jest gęsta a klimat nadal taki jak w poprzedniej wersji. Film ukazuje nam dzieciństwo Leatherface'a, a później jak zwykle wyżywa się on na nastolatkach. Jest on również brutalny tak jak jego poprzednik (co mi się akurat podoba). Końcówka jest trochę rozczarowująca ale wielbiciele TCM Marcusa Nispela się nie zawiodą :)

9/10



Pisząc o "Teksańskiej" nie w sposób wspomnieć o tym co sprawiło, że powstał ten film. Kiedyś czytałam, że stał sobie któregoś dnia w sklepie w ogromnej kolejce. Tak bardzo go to zdenerwowało, że jak spojrzał na stojącą nieopodal piłę mechaniczną to miał ochotę tych wszystkich ludzi wymordować nią. I tak wpadł na pomysł tego filmu. Jednak chyba najczęściej wspominana jest historia Eda Geina. Dlatego też na plakatach filmu pojawiają się opisy, że jest on na faktach autentycznych. Nic bardziej mylnego. Ed Gein pochodzi z Plainfield. Wychowywała go tylko matka, która była wierną katoliczką aż do przesady. Wmawiała swojej dwójce synów, że kobiety to zło. Mały Ed rósł przekonany, że to co mówi jego matka jest prawdą. Wyrósł na dziwaka, jednak nikomu nie robił krzywdy. Kobiety fascynowały go (szczególnie dlatego, że matka była dla niego bożyszczem) do tego stopnia, że po zabiciu dwóch dziewczyn robił z ich ciał "przebrania", w których później tańczył przed domem. Potrafił także zrobić różne naczynia i meble z ludzkich kości. Cała sprawa wyszła na jaw, gdy zaprosił młodego chłopca do siebie do domu i pokazał mu półkę pełną ludzkich głów. Twierdził, że to ofiary Apaczów. Chłopiec opowiedział o tym ludziom. Początkowo nie wierzyli, lecz po zniknięciu dwóch młodych dziewczyn zainteresowano się Edem. To co zobaczyła policja po wejściu do jego domu jest szokujące - wspomniane wcześniej meble i naczynia, rozkładające się zwłoki i maski z ludzkiej skóry. Eda uznano za niepoczytalnego i do końca życia znajdował się w szpitalu psychiatrycznym. Był spokojny, lecz nie minęło mu jego zafascynowanie kobietami.


Jeśli kogoś zafascynowała historia Eda, to polecam film "Deranged" z 1974 roku. Jest trochę podkoloryzowany ale też ma świetny klimat. Idealnie pokazuje życie zdziczałego mordercy. Nie ma tutaj sceny gore ale za to mamy scenę kolacji tak jak w TCM. Miejscami jest to nawet czarna komedia. Polecam szczególnie fanom biografii seryjnych morderców.

10/10


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz